Info
Ten blog rowerowy prowadzi folik z miasteczka Zakrzew. Mam przejechane 1716.57 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 29.52 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2013, Kwiecień1 - 0
- 2012, Wrzesień1 - 0
- 2012, Sierpień8 - 7
- 2012, Lipiec10 - 4
- 2012, Czerwiec5 - 8
- 2012, Maj17 - 8
- 2012, Kwiecień3 - 0
Dane wyjazdu:
41.27 km
0.00 km teren
01:17 h
32.16 km/h:
Maks. pr.:43.87 km/h
Temperatura:21.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Winora
Niby to tylko 0,04km/h a jednak niesmak pozostał ; )
Poniedziałek, 28 maja 2012 · dodano: 28.05.2012 | Komentarze 1
Już od rana chodziło mi po głowie aby po pracy wybrać się na rower. Dodatkowo jak wczoraj Marek zrobił lekko 120km z AVS > 30 km/h, stwierdziłem że nie mogę się za mocno lenić ;)Początek lekko pod wiatr na Bukowskie w stronę Więckowic, ale stwierdziłem że nie mogę schodzić poniżej 30km/h. Była chęć do jazdy więc nie było aż tak ciężko. Po skręcie w lewo z Bukowskiej wjechałem w lokalny trójkąt Bermudzki. Bez kitu - zawsze w tym samym miejscu słyszę w słuchawce kobiecy głos "Time Paused"
Robi się to trochę irytujące, może warto to zgłosić do Strefy-11.
Dalej jedzie się coraz lepiej. Jestem z tego zadowolony, choć gdzieś tam w głowie rodzi się wątpliwość, skoro teraz jedzie się lekko to pewnie jak będę wracał to umrę podczas walki z wiatrem. Szybko odganiam te myśli i śmigam dalej.
Przed Plewiskami, tuż przed wjazdem na wiadukt z bocznej drogi wyjeżdża jakiś rowerzysta. Rower taki przełajowy na kołach 28". Oczywiście od razu włączył mi się tryb rywalizacji, w szczególności że gość jechał szybciej niż na wycieczce krajoznawczej ;) Na podjeździe, niby sobie mówię w duchu, że będę jechał swoim tempem, ale podświadmie czuję, że nienaturalnie przyspieszam. Powoli skracam dystans i jak już jesteśmy na zjeździe, to czuje jak zaczyna wyprzedzać mnie TIR mimo iż z naprzeciwka jedzie samochód. Lekko przyhamowuje i skurczysyn wpasowuje się pomiędzy nas. Jakby było mało, znowu zabiera się za wyprzedzanie, tym razem tego gościa przede mną i znowu jedzie coś z naprzeciwka. Żeby się zmieścić spych rowerzystę, który zjeżdża na pobocze. Masakra.
Wkurzająca jest taka ignorancja, bezmyślność i arogancja.
Będąc już na końcówce w Palędziu udało mi się złapać wiatr w żagle, a właściwe Stara który "wlókł" się 37-40km/h :)
Gdy dojechałem wiedziałem, że czas będzie przyzwoity. Liczyłem na AVS ponad 31 km/h, spoglądam na licznik i widzę 31.96 km/h! Wynik najlepszy jaki dotąd udało mi się uzyskać, ale... gdyby było te 0,04 km/h więcej :)
Jak sobie przeanalizowałem poszczególne kilometry to okazało się że najwolniejszy był ... pierwszy kilometr(!) <sic!>, a najszybszy ostatni kilometr. Czyli gdyby nie pierwsze leniwe kilometry to mogło by być idealnie :) Ale nie ma co narzekać. Jest dobrze!